Bronek » LONDYN - 6 DZIEŃ

Bronek w Londynie - piątek dzień ostatni.

Witajcie Kochani.Po 14 godzinach podróży wreszcie jesteśmy w Polsce. Z lotniska Standsted nasz samolot odleciał z dwiema godzinami opóźnienia, tzn. zamiast o 15:05, wystartowało 17:05. Powodem były poważne mgły.Jeszcze wcześniej na bezcłowym wydaliśmy ostatnie funty, wypiliśmy litry kawy, herbaty i innych napojów w kafejkach lotniskowych i odlecieliśmy. Podobno kapitan samolotu pozwolił jakiejś osobie z Bronka zajrzeć do kokpitu. Nie wiem, czy to prawda, są to informacje niepotwierdzone.Lot był spokojny, ale pod koniec przydarzyła nam się niezła niespodzianka. Samolot podchodził już do lądowania w Warszawie, wypuszczono podwozie, widzieliśmy już miasto, ale... Była straszna mgła i w ostatniej chwili kapitan nagle podjął decyzję, aby NIE lądować i poderwał maszynę znowu raptownie do góry. Usłyszeliśmy komunikat - „Ladies and gentlemen, the captain has decided not to land the plane” - i tyle. Spekulowaliśmy dokąd lecimy. Niektórzy stawiali na Gdańsk, ale wydawało się nam to zbyt daleko. Moim typem był Poznań. Też nie trafiłem. W końcu około godziny później wylądowali spokojnie w Łodzi.Był mały problem. Autokar, który miał nas odebrać i przywieść do Bełchatowa już na nas czekał. Tylko czekał na nas w Warszawie. Rodzice naszych uczniów troszkę musieli się zdziwić kiedy odebrali telefony z prośbami o odebranie ich z Portu Lotniczego im. Władysława Reymonta z Łodzi.Podsumowując - kolejna (już chyba piąta, jeśli dobrze liczę) wycieczka Bronka do Londynu, to już przeszłość. Jednak już się nie możemy doczekać następnej. Londyn nigdy się chyba Bronkowi nie znudzi. Przecież jak powiedział dr Samuel Johnson - „When you are tired of London, you are tired of life.”Do zobaczenia w szkole. :(

Wiadomości

LONDYN - 6 DZIEŃ